niedziela, 22 marca 2015

Debiut w zawodach, celowałem w 27 min. Nie udało się :D


Nie mogłem się już doczekać dzisiejszego dnia. Opracowałem cały plan biegu, kilka planów. Przygotowywałem się od powrotu po kontuzji do moich pierwszych zawodów w życiu. Zmiany w pracy wypadły mi idealnie, 2 dni wolnego przed samym dniem biegu. Rewelacja.
Cały tydzień ciężkiego treningu za mną. Uważałem żeby się nie przetrenować. Plan dopracowałem co do dni. Piątek czyli pierwszy dzień wolnego to ostateczny sprawdzian na świeżym powietrzu, bo cały tydzień trenowałem na siłowni na bieżni mechanicznej.
Sobota pełna regeneracja. Nie ruszanie się z łóżka/stołka przed kompem. Ewentualnie mały spacer do sklepu.
Niedziela = zawody. Poprawienie życiówki (28 min) z treningów co najmniej o minutę. Celowałem w czas 27 minut. Na początek to dobry plan, pomyślałem.
Jednak obudziłem się w piątek z bólem gardła i wszystkich mięśni... "No ładnie KUR#%" pomyślałem sobie...


środa, 18 marca 2015

Kolejne dni, kolejne treningi.

Wczoraj druga zmiana więc miałem czas tylko rano. A jak to rano jest każdy wie. Trzeba zrobić tyle rzeczy, śpi się do późna itp. Więc siłownia odpadła już w przedbiegach bo od startu przygotowań (pakowanie torby) do powrotu potrzebuję minimum 2 godzin. Zakładając, że będzie to lekki trening i krótki. Dajmy szansę basenowi. W końcu byłem dopiero raz! A tu KONA czeka na mnie przecież.

poniedziałek, 16 marca 2015

Taaaaaaaaaaaaka porcja endorfiny! Siła regeneracji!

Wczoraj, czyli w niedzielę wypadł mi dzień wolny. Normalnie pracuję w weekendy i w trakcie tygodnia mam wolne 2 dni lub 1... no cóż, "bo to Polska, nie elegancja Francja...", jak mawiał pewien poeta. Tak czy inaczej miałem wczoraj wolne. Tak mnie nosiło... tak chciałem coś porobić, iść na siłownię, albo chociaż pobiegać 20 min. Ale nie. Udało mi się nie wyjść nawet na spacer. Chciałem iść na spacer na drugi koniec miasta do Lidla żeby nagrodzić się jakimś kiwi lub innym kalafiorem za wytrwanie w dniu regeneracji, ale okazało się, że za 30 min zamykają. Niby mogłem samochodem pojechać i zdążyć, no ale ostatecznie postanowiłem już zostać w domu.
Wstałem około 10-11 rano, wypoczęty jak nigdy. Jadłem same dobre i zdrowe rzeczy, około 2700 kcal! Normalnie zjadam 2200 w dni nietreningowe i do 2800 w treningowe. Naładowałem się węglowodanami.
Leżałem, oglądałem filmy, grałem na kompie, buszowałem po necie, czytałem książkę i czas jakoś zleciał do 20, o której poszedłem spać.

piątek, 13 marca 2015

Pierwszy raz na bieżni mechanicznej!

Na siłowni czuję się świetnie, jak ryba w wodzie. Na pływanie natomiast nie mogę znaleźć czasu. A to zmiany w pracy tak się ułożą, że wszystkie tory zajęte o tej godzinie, a to coś mi wypadło i muszę to załatwić, a to znów nie zdążę z resztą przygotowań jeśli stracę za dużo czasu na basen i dojazd do niego... Myślałem że będzie zgoła odwrotnie...

Tak czy inaczej plan na dziś to było biegać. Chciałem pobiec sobie starą trasą i zobaczyć czy są jakieś postępy. Niestety strasznie padało dziś. Pomyślałem że w takim razie siłownia!

czwartek, 12 marca 2015

Ciężki tydzien, ale mamy rekord!

Ten tydzień rozpocząłem ostro. W poniedziałek 12 km biegania i siłownia, we wtorek siłownia i rower, dziś miało być bieganie i siłownia. Ale obudziłem się taki zmęczony i obolały... Widać siłownia + rower + bieganie przez ostatnie 2 dni dały o sobie znać organizmowi.
Jako że mam dziś dzień wolnego od pracy to postanowiłem zrobić sobie dzień regeneracji. Wstałem o 15 (po nocnej zmianie) więc pomyślałem, że to może się udać. A jutro wypoczęty pójdę biegać :)
Około 20 byłem już tak znudzony i w takim złym humorze że zapadła decyzja o wstrzykiwaniu sobie endorfin ;)

poniedziałek, 9 marca 2015

Bieganie + siłka!


Ostatnie dni były bardzo zapracowane dla mnie. Nie biegałem już od 5 dni. Ale nie z lenistwa. Chciałem dać nieco odpocząć kolanu i zobaczyć jaki będzie efekt. Jednak nie leniuchowałem w tym czasie.
Byłem na basenie, byłem na siłowni, no i jezdziłem też na rowerku. Miałem plan pobiec w niedzielę na bieżni szkolnej, w pełni wypoczęty, po przygotowaniach na rowerku, siłowni i basenie miał paść rekord na 5 km, który miał być sprawdzianem formy bo za niecałe 2 tyg chcę wystartować w swoich pierwszych zawodach.
Niestety... jakieś zatrucie mnie dopadło i zmiany w pracy tak się ułożyły że nie dałem rady w niedziele.
Przełożyłem na dziś rano, no ale doszedłem do wniosku, że na szkolnej bieżni którą wytypowałem na bicie rekordu może ktoś być... na przykład dzieciaki mające W-F...

piątek, 6 marca 2015

Pierwszy raz na siłowni!

Powinienem być zmęczony... ale energia mnie rozpiera! Hahahahaha! Czuję w sobie taką moc, że mógłbym zaraz pobiec triatlon. Wybrałem się dziś na siłownię. Oczywiście bałem się :D
Spakowałem wszystko co potrzebne, oczywiście zapomniałem klapek, wymyłem moje ekidenki i pojechałem. Siłownia ładna, duża w galerii handlowej jednego z marketów.
Wchodzę i od razu "CZEŚĆ!" od urodziwej dziewczyny zza lady recepcji. Nieco speszony, odpowiedziałem "cześć". Ale siłownia nie była mi już potrzebna...

środa, 4 marca 2015

Pierwszy raz na basenie!

No i stało się. Byłem dziś pierwszy raz na basenie. Pierwszy raz od dziecka. Cały miesiąc na to czekałem. I trochę się zawiodłem...
Boli mnie gardło... czy to od basenu?! Byłem zaraz po pracy czyli o 14:45. Była masa ludzi...
Nie dało się zbyt komfortowo popływać...
No właśnie... pływać :D Ja nie umiem pływać?! Hahahaha, w młodości całe letnie dnie, od rana do zachodu słońca spędzałem na basenie. Pływałem świetnie, każdym stylem, bez problemu unosiłem się na wodzie... a teraz?
Gdzie to wszystko się podziało?

poniedziałek, 2 marca 2015

MyFitnessPal - Darmowy licznik kalorii

Zarówno w naszym codziennym życiu jak i w sporcie najważniejsza jest dieta. Nie ważne czy jesteś kulturystą, biegaczem czy leniuchem spędzającym wolny czas przed telewizorem. Chcesz przytyć lub schudnąć? Ćwiczenia, siłownia, bieganie itp. pomogą, ale bez odpowiedniej diety nie osiągniesz nic.
Na wstępie chciałbym zaznaczyć co rozumiem pod pojęciem dieta. Słowo dieta pochodzi z języka greckiego: δίαιτα- diaita, co według wikipedii tłumaczymy jako "styl życia". I coś w tym jest, bo dla osób interesujących się swoim ciałem i tym co jemy dieta oznacza sposób odżywiania.
Dla reszty społeczeństwa słowo dieta to skrót myślowy od "dieta odchudzająca" czyli nic innego jak dieta = odchudzanie, w domyśle jedzenie bardzo mało.

niedziela, 1 marca 2015

Klejny trening za mną.

To jakieś dziwne uczucie. Cały dzień, mało tego 2 dni czekam na trening. Nie mogę się wprost doczekać. Już chcę biec, porównywać wyniki itp. A przychodzi godzina treningu... i jakoś tak nie mam siły :D Ubieram się, przygotowuję, siadam na schodach z butami i zakładam je przez 5 min... dokładnie zawiązuję żeby było wygodnie... I idę powolutku, odpalam endomondo... muzykę... i idę na rozgrzewkę. But mnie coś obciera... spodnie mi się coś zsuwają... hm... jestem taki słaby... Okropne uczucie.


Mój typowy jadłospis - REDUKCJA!

Za kilka dni do mojej aktywności dokładam jeszcze basen i siłownię. Będę się skupiał na budowie mięśni i obniżaniu BF(czyli tkanki tłuszczowej) więc moja dieta się pewnie zmieni troszkę. Dojdzie więcej białka prawdopodobnie i tłuszczu. To więc jedna z ostatnich okazji na pokazanie zainteresowanym mojej diety redukcyjnej, która w odróżnieniu od diet z magazynów dla kobiet lub cud diet z internetu naprawdę działa. Ponadto jest dość dobrze zbilansowana, wiem dietetycy pewnie się nie zgodzą, wytkną sporo błędów itp. Ale kogo to obchodzi skoro mój organizm dostaje wszystko czego potrzebuje i czuje się świetnie? Spróbuj takiego sposobu odżywiania, a gwarantuję że zaczniesz chudnąć. Są tylko 2 warunki: