Jako że mam dziś dzień wolnego od pracy to postanowiłem zrobić sobie dzień regeneracji. Wstałem o 15 (po nocnej zmianie) więc pomyślałem, że to może się udać. A jutro wypoczęty pójdę biegać :)
Około 20 byłem już tak znudzony i w takim złym humorze że zapadła decyzja o wstrzykiwaniu sobie endorfin ;)
Postanowiłem zmierzyć sobie czas na 5 km na bieżni wokół boiska. Żeby mieć jakiś miarodajny wynik.
Jako że bieżnia znajduje się jakieś 1,5 km od domu, to miałem rozgrzewkę.
Gdy dobiegłem to zrobiłem sobie chwilkę przerwy i zacząłem biec.
Biegłem dość szybko, tak mi się wydawało. Jest to jakieś szkolne boisko małe, więc okazało się że okrążenie ma 200 metrów a nie 400.
Pomyślałem sobie: " Mam zrobić 25 okrążeń? No way... To może dziś zrobię sobie pomiar na 1 km (5 okrążeń) a innym razem na 3 albo 5 km :D. No i biegłem sobie, słuchałem muzyki i nie patrzyłem na tel żeby nie sugerować się za bardzo cyferkami. Chciałem biec tak normalnie, swoim tempem.
Po zrobieniu kilometra uznałem, że dam jeszcze rade. Zrobię sobie test na 3 km.
Potem leciała fajna piosenka, mogłem sobie pomyśleć o życiu i sprawach które mnie dręczą. Złość na cały świat i niesprawiedliwy los przerabiałem na siłę do pokonania kolejnego okrążenia :D
Spojrzałem na tel. by sprawdzić czy już jest 3 km, a tam 4 km! No to uznałem że jeszcze 5 okrążeń mnie nie zabije.
Liczyłem na 25 min, no i się przeliczyłem... Wyszło 28:16.
Ale chyba nie powinno mnie to dziwić. Na treningach rzadko łamię barierę 5 min/km. Niby tłumaczyłem to sobie tym, że biegam pod górkę, a na bieżni będzie prosto. No ale miałem wiatr w oczy jak mówił mi Sobota.
Tak czy inaczej plan na zawody 22 marca to złamać 25 min! I to się uda :D To nie może nie wyjść!
Oprócz biegania na 5 km dziś pobiegłem jeszcze jakieś 2,6 km w obie strony na bieżnię. Spotkałem 2 biegaczki po drodze. Gdy wracałem, biegły razem i co ciekawe jedna nawet do mnie pomachała i uśmiechnęła się :D
Aż chce się biegać ;) Gdy zaczynałem biegać to jeden typ biegnący z naprzeciwka podniósł rękę mijając mnie i uśmiechnął się. Bardzo mi się to spodobało wtedy, pokazał mi jak blisko jesteśmy My - biegacze. Od tamtej pory uśmiecham się i macham do wszystkich mijanych biegaczy a 4 na 5 zazwyczaj też się uśmiecha i macha. Rzadko to oni wychodzą z inicjatywą, ale jak ktoś zacznie to już chętniej się uśmiechają i machają. Aż chce się biegać po takich miłych gestach ;)
Pozdrawiam więc machającą mi dziś blondynkę i do następnego razu.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz