piątek, 13 marca 2015

Pierwszy raz na bieżni mechanicznej!

Na siłowni czuję się świetnie, jak ryba w wodzie. Na pływanie natomiast nie mogę znaleźć czasu. A to zmiany w pracy tak się ułożą, że wszystkie tory zajęte o tej godzinie, a to coś mi wypadło i muszę to załatwić, a to znów nie zdążę z resztą przygotowań jeśli stracę za dużo czasu na basen i dojazd do niego... Myślałem że będzie zgoła odwrotnie...

Tak czy inaczej plan na dziś to było biegać. Chciałem pobiec sobie starą trasą i zobaczyć czy są jakieś postępy. Niestety strasznie padało dziś. Pomyślałem że w takim razie siłownia!


Szybka rozgrzewka na rowerku (5 km) i można brać się za ciężary, masa ludzi dziś była, ale jakoś się udało. Poćwiczyłem troszkę, jakąś godzinkę nie za ostro by nie nabawić się zakwasów, i moje kroki skierowały się do strefy fitness by pobiegać z pięknymi dziewczynami :D
Był to mój pierwszy raz na bieżni, nie wiedziałem za bardzo jak ustawić więc nie kombinowałem by nie wyjść na janusza fitnessu jak zwykle.
Ustawiłem sobie trasę, 12 okrążeń dookoła stadionu, daje to równe 5 km (chyba, bo dopiero w 13 okrążeniu złamałem 5km).
Ustawiłem prędkość na 11, nie mogłem na szybkości znaleźć opcji ustawienia prędkości czy tempa.
Ogarnę to następnym razem, bo już czuję że wrócę na bieżnię :D
Panie w około człapały sobie lub podbiegiwały powolutku na tych bieżniach, a ja samiec alfa biegłem cały czas. Panie przychodziły i odchodziły a ja cały czas w biegu.
Ciekawe czy mnie podziwiały? Ech... xD Kocham siłownię :D Wprawia w taki dobry humor :P
Ostatnie okrążenie pobiegłem na szybkości 15, co już dawało mi w kość, dłużej bym nie potrafił tak biec.
Ostatecznie cały wyścig skończyłem z czasem 27 minut na 5 km.
Niby jakiś tam progres jest, ale nie wiem na ile miarodajne to jest.

Potem jeszcze tylko szybki rowerek na rozluźnienie (10 km) i pod prysznic.

Bardzo spodobała mi się bieżnia, następny raz też pobiegam. Kolano nie boli wcale, biegnie się w miarę łatwo... Jakoś tak fajnie, miła odmiana :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz