Jedyną materialną gratyfikacją na której mi jakoś zależy jest możliwość jeżdżenia autobusem za darmo. No bo niby mam samochód, ale mieszkam w samym centrum miasta gdzie korki potrafią być takie, że szybciej dochodzi się pieszo niż samochodem. Czasem też wygodniej jechać gdzieś komunikacją miejską, zwłaszcza że w Lublin skomunikowany jest bardzo dobrze. No ale do tego jeszcze 17 litrów krwii ;) Szkoda że tak rzadko można oddawać :)
Wspominam o tym ponieważ dziś wypada mi dzień treningowy, i akurat taki dzień, że mam czas oddać krew. Jak pogodzić te dwie sprawy? Czy można oddawać krew i trenować tego samego dnia?
Zrobiłem wczoraj spory research na ten temat:
Jeśli jesteś kulturystą to lepiej odpuścić tego dnia trening.
Jeśli jesteś profesjonalnym zawodnikiem to też daj sobie dzień wolnego.
Jeśli jesteś amatorem to lepiej nie biegać.
Jeśli jesteś profesjonalistą, to o ile czujesz się dobrze możesz iść na krótkie wybieganie...
No więc co zrobiłem? Tak, postanowiłem sobie odpuścić dziś trening, regenerować się, dać dodatkowy dzień by kolano wypoczęło po sobocie. W końcu najbardziej nie chcę kontuzji która znów na kilkadziesiąt dni wykluczy mnie z biegania. Chyba bym tego nie przeżył znów.
No ale oddałem krew, zjadłem batonik, zjadłem czekoladę całą(!), wypiłem 2 soczki i kawę w miłym towarzystwie pań lekarek i pielęgniarek, po czym poszedłem do jednego z wielkopowierzchniowych sklepów... A tam promocja i pojemniki plastikowe na wagę... a ja od dawna noszę się z pomysłem przygotowywania sobie kilku posiłków na raz, do czego zachęcił mnie Pan Michał Karmowski i jego filmiki na YT. Tak więc licząc każdy grosz (bo ideą tego bloga jest pokazanie, że można zostać ultrasem, będąc grubasem za małe pieniądze, żeby nikt już nie miał wymówki w stylu "nie stać mnie ;/") nabyłem 3 pojemniki o pojemności 1L za około 6,50zł! Kupiłem też mrożony szpinak (500gr) i zielony groszek (1,5kg) za jakieś 9zł all.
Wróciłem do domu po czym przygotowałem w magicznym garnuszku kasze z groszkiem i kurczakiem (300 gr kaszy, 150 kurczaka i 200 groszku) która wyszła rewelacyjnie, i zapełniła 2 pojemniczki :D Następnym razem podzielę na 3 pojemniki bo wyszło naprawdę dużo :)
Zjadłem 1 pojemnik (ledwo!) no bo trzeba zregenerować krew! Jakieś 700kcal, no ale mój dzienny limit to 2200 więc nie ma co rozpaczać :) I postanowiłem odpoczywać do wieczora... wytrzymałem do 20... Ubrałem się i poszedłem bić rekordy :D
Jestem MEGA zadowolony bo:
1. Przebiegłem bez bólu kolana.
2. Pojutrze kolejny trening!
3. Pobiłem rekord życiowy na 1km!
4. Pobiłem rekord życiowy na 3 km!
Czekaj... mam chyba deja vu... NIE! Mimo oddania krwii miałem taką energię, że pobiłem rekordy i to całkiem nieźle... zwłaszcza na 3 km.
Ale od początku.
Dziś przebiegłem:
- 4,44km w czasie 24 min i 47 sec!
- Średnie tempo to 5:35 min/km (poprzedni trening 6:08 min/km)
- Max tempo 2:28 min/km (poprzedni trening 2:48 min/km)
- Pobiłem rekord na 1 km (4:17) to o 38 sec lepiej! (wow)
- Pobiłem rekord na 3 km (15:00) to o 2m i 16 sec lepiej! (WOW)
Coś GPS świrował, może z tego wzięły się rekordy? A może nie? Nie wiadomo, ważne że jest super satysfakcja :D Nie wnikajmy w szczegóły, zobaczymy na następnym treningu.
Na razie w dobrym humorze idę jeść pół drugiego pojemniczka :D (posiłek potreningowy rządzi!)
Pozdro!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz