poniedziałek, 23 lutego 2015

Oddaj krew, pobij rekord!

Od jakiegoś czasu oddaję krew. Nie dla wolnego dnia w pracy (mój szef nie lubi wolnych dni xD), nie dla 10 czekolad, które są pyszne, ale które raczej rozdaję bo (no może poza dwoma... xD) jak to tak redukować się i jeść czekolady?  No niby można... no bo krew trzeba odtworzyć z czegoś... :D No ale mówię sobie: "nieeeeeeeee rób tego, popatrz na swój czteropak (bo sześciopakiem tego nazwać nie można jeszcze :P), zjedz sobie jabłko" itd. To chyba chęć pomocy bliźniemu, chęć zrobienia czegoś dla innych pcha mnie do tego.


 Jedyną materialną gratyfikacją na której mi jakoś zależy jest możliwość jeżdżenia autobusem za darmo. No bo niby mam samochód, ale mieszkam w samym centrum miasta gdzie korki potrafią być takie, że szybciej dochodzi się pieszo niż samochodem. Czasem też wygodniej jechać gdzieś komunikacją miejską, zwłaszcza że w Lublin skomunikowany jest bardzo dobrze. No ale do tego jeszcze 17 litrów krwii ;) Szkoda że tak rzadko można oddawać :)

Wspominam o tym ponieważ dziś wypada mi dzień treningowy, i akurat taki dzień, że mam czas oddać krew. Jak pogodzić te dwie sprawy? Czy można oddawać krew i trenować tego samego dnia?
Zrobiłem wczoraj spory research na ten temat:
Jeśli jesteś kulturystą to lepiej odpuścić tego dnia trening.
Jeśli jesteś profesjonalnym zawodnikiem to też daj sobie dzień wolnego.
Jeśli jesteś amatorem to lepiej nie biegać.
Jeśli jesteś profesjonalistą, to o ile czujesz się dobrze możesz iść na krótkie wybieganie...

No więc co zrobiłem? Tak, postanowiłem sobie odpuścić dziś trening, regenerować się, dać dodatkowy dzień by kolano wypoczęło po sobocie. W końcu najbardziej nie chcę kontuzji która znów na kilkadziesiąt dni wykluczy mnie z biegania. Chyba bym tego nie przeżył znów.

No ale oddałem krew, zjadłem batonik, zjadłem czekoladę całą(!), wypiłem 2 soczki i kawę w miłym towarzystwie pań lekarek i pielęgniarek, po czym poszedłem do jednego z wielkopowierzchniowych sklepów... A tam promocja i pojemniki plastikowe na wagę... a ja od dawna noszę się z pomysłem przygotowywania sobie kilku posiłków na raz, do czego zachęcił mnie Pan Michał Karmowski i jego filmiki na YT. Tak więc licząc każdy grosz (bo ideą tego bloga jest pokazanie, że można zostać ultrasem, będąc grubasem za małe pieniądze, żeby nikt już nie miał wymówki w stylu "nie stać mnie ;/") nabyłem 3 pojemniki o pojemności 1L za około 6,50zł! Kupiłem też mrożony szpinak (500gr) i zielony groszek (1,5kg) za jakieś 9zł all.
Wróciłem do domu po czym przygotowałem w magicznym garnuszku kasze z groszkiem i kurczakiem (300 gr kaszy, 150 kurczaka i 200 groszku) która wyszła rewelacyjnie, i zapełniła 2 pojemniczki :D Następnym razem podzielę na 3 pojemniki bo wyszło naprawdę dużo :)

Zjadłem 1 pojemnik (ledwo!) no bo trzeba zregenerować krew! Jakieś 700kcal, no ale mój dzienny limit to 2200 więc nie ma co rozpaczać :) I postanowiłem odpoczywać do wieczora... wytrzymałem do 20... Ubrałem się i poszedłem bić rekordy :D

Jestem MEGA zadowolony bo:

1. Przebiegłem bez bólu kolana.
2. Pojutrze kolejny trening!
3. Pobiłem rekord życiowy na 1km!
4. Pobiłem rekord życiowy na 3 km!

Czekaj... mam chyba deja vu... NIE! Mimo oddania krwii miałem taką energię, że pobiłem rekordy i to całkiem nieźle... zwłaszcza na 3 km.

Ale od początku.
Dziś przebiegłem:


  •  4,44km w czasie 24 min i 47 sec!
  • Średnie tempo to 5:35 min/km (poprzedni trening 6:08 min/km)
  • Max tempo 2:28 min/km (poprzedni trening 2:48 min/km)
  • Pobiłem rekord na 1 km (4:17) to o 38 sec lepiej! (wow)
  • Pobiłem rekord na 3 km (15:00) to o 2m i 16 sec lepiej! (WOW)
Trasa jaką pokonałem to:

Coś GPS świrował, może z tego wzięły się rekordy? A może nie? Nie wiadomo, ważne że jest super satysfakcja :D Nie wnikajmy w szczegóły, zobaczymy na następnym treningu. 
Na razie w dobrym humorze idę jeść pół drugiego pojemniczka :D (posiłek potreningowy rządzi!)

Pozdro!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz