środa, 25 lutego 2015

Taki tam trening.


Dziś na trening wyruszyłem dość zmęczony, ciężki dzień, zmęczenie, ale żeby zachować konsekwencję ubrałem się i pobiegłem.
Na początku było ciężko, czułem zmęczenie nóg, łydki były jakieś ciężkie... Po pierwszym kilometrze mam światła. Na krótkiej trasie którą biegam jedyne... no i było zielone... jak na złość nie można było odpocząć :D. jakieś 60% trasy jest pod górkę. Później równo i na koniec nieco w dół.
I dziś naprawdę męczył mnie ten bieg. Godzinę wcześniej jadłem, mało ale czułem to. Wszystko przeciwko mnie :)


No ale jak wbiegłem już na równinę to zaczęła lecieć fajna piosenka, mam specjalną motywacyjną playlistę. I jakoś to poszło już :D

Oprócz tego, przyszło dziś do mnie białko sojowe! :D Ile ludzi tyle opinii, jedni mówią że dobre, inni że złe, super profil aminokwasowy, słaby profil aminokwasowy, fajnie działa, nie działa wcale, piersi rosną, testosteron zanika... I takie tam.
Przetestuję. Na start do obiadu zrobiłem sobie pierwszą porcję. Z wodą. Dało się wypić, ale niezbyt smaczne to było.
Wieczorem po treningu do kolacji wypiłem drugą porcję. Tym razem z mlekiem. I to już było bardziej zjadliwe.
Ale dlaczego wybrałem białko sojowe i po co, dowiecie się z innego wpisu poświęconego białku sojowemu.

Jestem zadowolony bo:

1. Przebiegłem bez bólu kolana.
2. Wybrałem się na trening mimo zmęczenia.

Dziś przebiegłem:



  •  4,18km w czasie 25 min i 47 sec!
  • Średnie tempo to 6:02 min/km (poprzedni trening 5:35 min/km)
  • Max tempo 4:16 min/km (poprzedni trening 2:48 min/km)
Trasa jaką pokonałem to:




GPS dziś już działał normalnie. Więc ostatnie rekordy można uznać za niebyłe :D
Ale co tam, jakaś tam chwila radości była.
Za to teraz pora zrobić takie wyniki jak w tamtym wpisie :D

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz