Zamiast opisywać każdy trening z osobna, postanowiłem robić cotygodniowe podsumowanie. Może dzięki temu uda mi się lepiej zarchiwizować moje postępy.
Zeszły tydzień uważam za w miarę udany. W niedzielę szesnastego tygodnia biegłem swoje pierwsze zawody na 10 km więc myślałem, że po nich odpocznę sobie troszkę.
Co ciekawe miałem lekkie zakwasy po tym biegu, znaczy to że jednak dałem z siebie wiele na tych zawodach. Miał być odpoczynek, pierwsza zmiana w pracy a potem leniuchowanie. Jednak kolega namówił mnie na moje pierwsze podbiegi po pracy :D I tak rozpocząłem tydzień:
Poniedziałek:
Byłem zmęczony po zawodach, miałem zakwasy, byłem zmęczony po pracy. Czy może być lepszy moment na trening :D?
Udałem się do centrum miasta na stok narciarski, mam do niego 5 minut pieszo, 2 min biegu.
Wbiegłem na górę 5 razy, czułem że umieram i to już najlepszy moment na powrót do domu.
5 podbiegów i zejść to 3 km według endomondo. Na całość potrzebowałem 29 minut.
Było super, postanowiłem, że teraz robię podbiegi co tydzień :)
Wtorek:
ALE MAM ZAKWASY! Ledwo wstałem do pracy, ledwo chodziłem. O tak, od teraz co tydzień robię podbiegi :D
Po pracy siłownia, przesiedziałem tam jakieś 1h 10 min. Następnie rowerek. Takie sobie tempo, boję się o nogi xD
Prawie 19km w 45 minut.
Środa:
O nieeeee, dzień regeneracji. Chociaż z nogami już znacznie lepiej to koniecznie się regeneruję!
Czwartek:
Postanowiłem sobie zrobić test coopera. Myślałem, że wzdłuż rzeki będzie ładny równy odcinek. Jednak wysokość według endomondo troszkę się zmieniała.
Jednak na plus należy zaliczyć, że odcinek który wybrałem miał równo 3km.
Pokonam go w 12 minut! Już niedługo ;)
Jak na razie zrobiłem 2650 metrów, co plasuje mnie w rubryce "dobry/bardzo dobry" zależnie od tabeli w internecie. Chociaż bliżej do dobry niż bardzo dobry.
Ale jak wspominałem wyjadę do 3 kilometrów w 12 min ;) Wtedy bezapelacyjnie będę "doskonały" :) Całość razem z rozgrzewką to dystans jakichś 6,5km.
Następnie jeszcze zdążyłem przed pracą na basen wejść, niestety tylko 25 min więc zrobiłem spokojnym tempem z odpoczynkami 300 metrów.
Piątek:
Nocna zmiana więc przed pracą siłownia 1h 5 min. A po niej rowerek 22km w 52 minuty. Z tego 30 min rozgrzewki i spokojnej jazdy, i na koniec 20 min mocnych interwałów.
Ta nocka w pracy była BARDZO ciężka. Organizm domagał się regeneracji a dostał nocną zmianę.
Sobota/Niedziela:
Nocne zmiany. Sobota cała przespana po wspomnianej ciężkiej nocy w piątek. Niedziela to już typowy chillout odpoczynek przed nocną zmianą i regeneracja na przyszły tydzień, który zacznę od podbiegów. W chwili w której piszę to podsumowanie jestem już po treningu, i był bardzo mocny i fajny, oby było to mocne rozpoczęcie tygodnia, ale to już w podsumowaniu za tydzień ;)
A tymczasem do następnego wpisu!
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz